O tym, jak łatwo się zatracić
Bycie zakochaną to trochę jak jazda na kolejce górskiej – ekscytujące, odrobinę przerażające i totalnie wciągające. Pamiętam siebie sprzed kilku lat – świeżo po usłyszeniu magicznego „kocham cię”, z kalendarzem podporządkowanym spotkaniom z nim. Znajome? Jeśli tak, to witaj w klubie kobiet, które czasem zapominają, że oprócz związku wciąż mają swoje życie. I dziś właśnie o tym – o granicach, przestrzeni i tym, jak nie zgubić siebie po drodze.
Dlaczego w ogóle się zatracamy?
To nie dzieje się nagle, jak w filmie, gdzie bohaterka traci pamięć po uderzeniu w głowę. To proces. Zaczyna się od drobiazgów – rezygnujesz z jednego spotkania z przyjaciółkami, bo „w sumie lepiej obejrzeć coś razem”. Potem nagle budzisz się i nie pamiętasz, kiedy ostatnio robiłaś coś tylko dla siebie. A twoje ulubione książki? Leżą zakurzone, podczas gdy ty oglądasz kolejne odcinki serialu, którego nawet nie lubisz, ale „jemu się podoba”.
Ekstra dygresja historyczna
W dawnych czasach kobiety często żyły „dla męża”, bo kultura tak im kazała. Współczesność dała nam wolność, ale też pewien paradoks – nawet mając swoje życie, wiele z nas wpada w te same schematy. Dlaczego? Bo każda z nas ma gdzieś w środku drobną potrzebę bycia „tą wyjątkową”, która daje z siebie całe serce. Tyle że serce, które zapomina o sobie, zaczyna bić nierówno.
Granice – czyli święta linia między „ja” a „my”
Granice emocjonalne, czasowe, fizyczne – brzmi poważnie, ale chodzi po prostu o świadomość, gdzie kończysz się ty, a zaczyna druga osoba. Ustalanie granic to nie chłód, tylko szacunek. Dla siebie i dla partnera.
Jak rozpoznać, że twoje granice się zacierają?
- Masz poczucie winy, gdy robisz coś bez partnera.
- Przyjmujesz jego nastrój jak własny – on ma zły dzień, ty też automatycznie.
- Zmieniasz decyzje, by uniknąć konfliktu.
- Czujesz, że twój świat zaczyna kręcić się głównie wokół niego.
Jeśli w którymkolwiek punkcie pokiwałaś głową – czas na rozmowę. Nie z nim, na razie z samą sobą. Zadaj sobie pytanie: czego naprawdę chcę? Takie małe ćwiczenie samopoznania. Czasem wystarczy uświadomić sobie, gdzie przesadziłyśmy z elastycznością, żeby zacząć coś zmieniać.
Przestrzeń – czyli twoje osobiste terytorium
Najlepsze związki, jakie znam, to te, w których ludzie mają swoje „oddzielne światy”. Ona wychodzi na jogę, on gra w planszówki z kumplami. Nikt nikomu nie robi o to wyrzutów – przeciwnie, wspiera. Bo dystans buduje tęsknotę, a tęsknota buduje bliskość. Nikt nie chce być w relacji, w której czuje się jak w klatce (chociaż złotej).
Małe rytuały wolności
Nie musisz od razu wyjeżdżać solo w Bieszczady. Możesz:
- Poświęcić jedną godzinę dziennie tylko sobie – kąpiel, spacer, książka.
- Odzyskać kontakt ze znajomymi, których dawno nie widziałaś.
- Zapisać się na kurs czegoś, co zawsze chciałaś zrobić (ceramika, taniec, fotografia smartfonem?).
- Wprowadzić „dzień bez niego” – brzmi groźnie, ale to naprawdę działa.
Ja mam swój niedzielny rytuał: śniadanie w kawiarni, notatnik, słuchawki i totalny reset. Nie dlatego, że coś jest nie tak w moim związku, ale dlatego, że lubię przypominać sobie, kim jestem oprócz „dziewczyny kogoś”.
Własne życie – najpiękniejszy prezent dla związku
Paradoksalnie, im bardziej dbasz o siebie, swoje pasje, przyjaźnie i marzenia, tym bardziej twój związek rozkwita. Serio. Partnerzy, którzy mają własne życie, wnoszą do relacji świeżość i inspirację. Nic tak nie działa na miłość jak partnerka, która błyszczy – nie tylko dla niego, ale przede wszystkim dla siebie.
Własne życie nie znaczy egoizm
To częsty mit. Czasem boimy się być zbyt niezależne, bo nie chcemy, by ktoś pomyślał, że „nam już nie zależy”. A przecież zależy. Tylko że miłość dorosła to taka, która szanuje indywidualność. W zdrowym związku nikt nie dusi drugiej osoby pod pretekstem „bliskości”.
Powiem szczerze – dopiero wtedy, gdy zaczęłam dbać o swój rozwój i czas tylko dla siebie, mój związek stał się spokojniejszy. Mniej oczekiwań, więcej zaufania. Bo jeśli sama potrafisz dać sobie szczęście, nie musisz go wymuszać na kimś innym.
Co, jeśli już się zatraciłaś?
Na szczęście z tego można wyjść. To nie koniec świata, tylko moment, w którym możesz się świadomie zatrzymać i powiedzieć: „Hej, od dziś wracam do siebie”.
Kroki małymi literkami
- Zrób reset. Spędź trochę czasu sama – dosłownie. Bez telefonu, bez planowania, bez przeglądania jego profilu na Instagramie.
- Odnów relacje społeczne. Napisz do kogoś, z kim dawno się nie widziałaś. Spotkania z przyjaciółkami mają moc terapeutyczną większą niż niejeden coach.
- Przywróć swoje pasje. Przypomnij sobie, co kiedyś sprawiało ci frajdę. Malowanie, sport, szydełkowanie – cokolwiek.
- Ustal swoje granice na nowo. Nie bój się powiedzieć „nie”. To nie agresja, to troska o siebie.
- Rozmawiaj z partnerem. Szczera rozmowa potrafi zdziałać cuda. Nie atakuj – mów o swoich potrzebach.
Pamiętaj, że to proces. Nawet jeśli czasem znów się zatracisz – zauważ to i wróć. Miłość nie powinna gasić twojego blasku, tylko dodawać mu głębi.
Na zakończenie – trochę o równowadze
Związek to nie teatr, w którym trzeba ciągle grać „idealną partnerkę”. To raczej improwizacja dwojga ludzi, którzy uczą się razem być, ale równocześnie zostawać sobą. Nie trać siebie – bo właśnie ta autentyczna ty była powodem, dla którego on się w tobie zakochał.
I jeśli dziś po przeczytaniu tego tekstu masz ochotę zapisać w kalendarzu „czas tylko dla mnie” – zrób to. Bez wyrzutów sumienia. Bo to nie ucieczka od związku, tylko inwestycja w siebie, a więc i w was.
Najczęściej zadawane pytania
1. Czy dbanie o siebie w związku to egoizm?
Nie! To zdrowy egoizm, który chroni przed wypaleniem emocjonalnym. Szczęśliwa, spełniona kobieta daje więcej radości także partnerowi.
2. Jak otwarcie rozmawiać o potrzebie przestrzeni?
Szczerze i spokojnie. Zamiast „dusisz mnie”, powiedz: „potrzebuję trochę czasu tylko dla siebie, żeby mieć na wszystko energię”.
3. Co, jeśli partner nie rozumie moich granic?
To sygnał, że warto porozmawiać o wzajemnym szacunku i komunikacji. Zdrowy związek opiera się na akceptacji, nie na kontroli.
4. Jak wrócić do pasji po długiej przerwie?
Małymi krokami – wystarczy 15 minut dziennie. Nie musisz być od razu mistrzynią, ważne, żebyś znów poczuła radość z tego, co robisz.
5. Czy wspólne zainteresowania z partnerem są złe?
Nie, są super! Chodzi tylko o to, by nie ograniczały twoich własnych zainteresowań. Równowaga to klucz.
6. Jakie są sygnały, że się zatracam?
Brak energii, frustracja, odczuwanie winy za samodzielne decyzje, utrata kontaktu z przyjaciółmi – to pierwsze czerwone lampki.
7. Czy przerwa w relacji może pomóc?
Czasem tak. Krótkie rozstanie (świadome i omówione) może przynieść perspektywę i nauczyć, jak doceniać wspólne chwile.
8. Jak nie czuć się winna, że potrzebuję czasu dla siebie?
Pamiętaj, że odpoczynek to nie luksus, tylko potrzeba. Troska o siebie nie odbiera związkowi wartości – wręcz ją wzmacnia.
9. Czy można „odbudować siebie” będąc w relacji?
Oczywiście. Związek nie musi się skończyć, byś znów była sobą. Możesz odzyskiwać siebie i uczyć partnera, że to naturalne.
10. Jak utrzymać równowagę między „my” a „ja”?
Planuj wspólny czas i osobny z równą starannością. Dbaj o siebie, pielęgnuj swoje pasje i pielęgnuj relację – to się wzajemnie uzupełnia.











