Zanim wejdziesz do gabinetu szefa – czyli moment, w którym pot leje się po plecach
Pamiętam dzień, gdy pierwszy raz postanowiłam poprosić o podwyżkę. Przez tydzień powtarzałam sobie argumenty jak mantrę – w prysznicu, w windzie, nawet do kotki (ona była zachwycona moim planem, zwłaszcza że wiązał się z większym budżetem na karmę). A potem… stanęłam pod drzwiami szefa, spojrzałam na klamkę i po prostu się wycofałam. Znasz to uczucie? To paraliż negocjacyjny – klasyk wśród kobiet, które potrafią walczyć o wszystko, tylko nie o siebie.
Rozmowa o podwyżce to nie tylko kwestia pieniędzy, ale też test naszej wiary w siebie. I choć brzmi to jak truizm z książki motywacyjnej, wierz mi – przygotowanie i nastawienie robią robotę. Zobaczmy więc, jak przejść przez ten proces z klasą, luzem i pewnością, że nikt nas nie zagnie jednym pytaniem.
1. Zrób research, nie zgaduj
Zanim rzucisz konkretną kwotę, potrzebujesz twardych danych. Nie bazuj na tym, że „koleżanka z innej firmy zarabia więcej” albo że „czujesz, że zasługujesz”. Oczywiście czujesz, i to słusznie – ale rozmowa o podwyżce to nie terapia, tylko negocjacje.
- Sprawdź średnie wynagrodzenia na Twoim stanowisku – portale z ofertami pracy są pełne informacji.
- Porozmawiaj dyskretnie ze znajomymi z branży.
- Policz swoje osiągnięcia: projekty, które prowadziłaś, usprawnienia, dobre wyniki – wszystko, co można pokazać jako dowód wartości.
Przygotuj krótką listę – najlepiej w punktach. I **nie** rób tego wieczorem przed spotkaniem. Daj sobie czas, żeby z tymi informacjami się oswoić.
2. Zrób próbę generalną (tak, na głos!)
Nie ma nic gorszego niż jąkanie się przy słowach „podwyżka” albo „pensja”. Pamiętaj – to nie jest prośba, to rozmowa biznesowa. Mów o faktach, nie o emocjach.
Spróbuj krótkiej symulacji z przyjaciółką albo nawet z lustrem. Serio. Sama kiedyś usłyszałam od przyjaciółki: „Brzmisz, jakbyś chciała przeprosić, że w ogóle pracujesz”. To była bolesna, ale potrzebna lekcja. Potem przestawiłam ton z przepraszającego na partnerski i nagle cała rozmowa miała inny wydźwięk.
Przećwicz też różne scenariusze: co zrobisz, gdy szef powie „nie teraz”? Co, jeśli spyta, ile dokładnie chcesz? Reaguj spokojnie i rzeczowo. Nie „boję się, że to za dużo”, tylko „bazując na moich wynikach i rynku, ta kwota jest uzasadniona”.
3. Przygotuj plan B – czyli jak nie załamać się przy słowie „nie”
Nie każda rozmowa o podwyżce kończy się sukcesem – ale każda może być krokiem do niego. Jeśli usłyszysz odmowę, nie reaguj emocjonalnie. Zamiast tego spytaj, co możesz zrobić, by podwyżka była możliwa w przyszłości. To pokazuje, że traktujesz temat strategicznie, a nie emocjonalnie.
Mój były szef kiedyś, po odmowie, powiedział: „Za pół roku wróćmy do tego tematu, jeśli wdrożysz ten projekt”. Zgodziłam się. Po sześciu miesiącach wróciłam – z projektem zrealizowanym, świetnymi wynikami i… większą kwotą, niż pierwotnie chciałam. Moral z tego? Czasem cierpliwość jest też formą negocjacji.
4. Ogarnij emocje i stres (bo on się pojawi, nie czarujmy się)
Stres przed rozmową o podwyżce jest naturalny. Ba, to znaczy, że Ci zależy! Ale żeby nie wpaść w spiralę czarnych scenariuszy, pomyśl o niej jak o projekcie, który realizujesz dla siebie. A projekty mają harmonogram, plan i cel.
Ja zawsze robię trzy rzeczy dzień przed rozmową:
- Nie pracuję do późna. Brzmi banalnie, ale sen to Twój najlepszy doradca.
- Ubieram się tak, by czuć się dobrze. Nie musisz wyglądać „groźnie”, tylko pewnie.
- Przypominam sobie, czemu to robię. Nie z chciwości, tylko z poczucia własnej wartości i sprawiedliwości wobec tego, co robisz dla firmy.
Przy okazji – trochę dygresji. W czasach naszych mam rozmowa o podwyżce często była czymś, czego się unikało. Kobiety miały „być wdzięczne, że w ogóle mają pracę”. Na szczęście ta mentalność powoli odchodzi w niepamięć, ale jej cień czasem w nas zostaje. Teraz to inne czasy – mamy prawo i obowiązek mówić o pieniądzach normalnie, jak o każdej innej części pracy.
5. Nie wycofuj się w ostatniej chwili!
Największe ryzyko? Wycofanie się pod sam koniec. Klamka już przed oczami, czujesz przyspieszone tętno, myślisz: „A może poczekać do przyszłego miesiąca?” – i znowu odkładasz.
Tutaj potrzebna jest mała mentalna sztuczka. Potraktuj rozmowę o podwyżce jak wpisany w kalendarz termin wizyty u dentysty: nie zastanawiasz się, czy pójdziesz, tylko kiedy. Ustal konkretny dzień i godzinę i traktuj to jak zadanie do wykonania, nie emocjonalne wyzwanie.
Możesz też powiedzieć komuś zaufanemu, że to robisz. Publiczne zobowiązanie działa cuda – nawet jeśli to tylko sms „Trzymaj kciuki, idę po swoje!”.
6. Rozmowa – play it cool
Podczas spotkania pamiętaj o trzech zasadach:
- Zacznij od pozytywów. Krótkie podsumowanie, co osiągnęłaś i co Ci daje satysfakcję.
- Przejdź do sedna. Jasno powiedz: „Chciałabym porozmawiać o moim wynagrodzeniu”. Zero owijania w bawełnę.
- Słuchaj. Czasem to, co mówi szef, zdradza więcej, niż myślisz. Może nie chodzi o brak pieniędzy, tylko o moment budżetowy albo oczekiwanie wyników z projektu.
Jeśli czujesz, że rozmowa idzie w dobrym kierunku – podtrzymuj luz. Jeśli natomiast pojawia się spięcie, nie uśmiechaj się nerwowo i nie przepraszaj. Cisza też jest narzędziem. Serio, wiem, jak trudno nie wypełniać jej gadaniem, ale czasem właśnie wtedy druga strona pierwszy raz zaczyna myśleć, że Twoja propozycja ma sens.
7. Po wszystkim – podziękuj i idź po kawę
Niezależnie od wyniku, podziękuj za rozmowę. Nawet jeśli nie ma efektu od razu, zostaw po sobie wrażenie profesjonalizmu. Potem idź po kawę, oddychaj i pogratuluj sobie odwagi. Bo to nie jest łatwe, naprawdę. Sam fakt, że się odważyłaś, stawia Cię w gronie kobiet, które biorą sprawy w swoje ręce.
Ja po swojej rozmowie (tej udanej!) kupiłam sobie kawę i ciasteczko, usiadłam w kawiarni i napisałam do przyjaciółki: „Zrobiłam to!”. I wiesz co? To uczucie jest warte każdej sekundy tremy przed wejściem do gabinetu.
8. Małe kroki, wielkie zmiany
Nie musisz od razu zostać królową negocjacji. Każda rozmowa, nawet ta nie do końca udana, daje Ci doświadczenie. Uczysz się mówić o pieniądzach, o sobie, o swojej wartości. I z każdą kolejną staje się to łatwiejsze.
W końcu pewnego dnia wstaniesz rano, parzysz kawę, patrzysz w lustro i pomyślisz: „W sumie to fajnie zarabiać adekwatnie do tego, co robię”. I tak, to będzie dzięki Tobie – tej samej osobie, która kiedyś bała się zapukać do drzwi szefa.
Najczęściej zadawane pytania
- Jak przygotować się do rozmowy o podwyżce, żeby nie spanikować?
- Zrób próbę na głos, zapisz argumenty i potraktuj rozmowę jak projekt. Im lepiej się przygotujesz, tym mniej miejsca zostanie na stres.
- Co powiedzieć, jeśli szef odmawia?
- Zachowaj spokój i zapytaj, co możesz zrobić, by rozmowa zakończyła się inaczej w przyszłości. Budujesz w ten sposób profesjonalny wizerunek.
- Czy kobiety naprawdę rzadziej proszą o podwyżkę?
- Tak, badania to potwierdzają – ale trend się zmienia! Coraz więcej z nas mówi o swojej wartości otwarcie i bez poczucia winy.
- Jakie argumenty są najmocniejsze w rozmowie o wynagrodzeniu?
- Konkrety: wyniki, projekty, oszczędności, które przyniosłaś firmie. Liczby mają większą moc niż „czuję, że mi się należy”.
- Czy mówić o powodach osobistych, np. wyższych kosztach życia?
- Lepiej nie. Skup się na aspektach zawodowych i wkładzie w firmę – to one są podstawą negocjacji.
- Jak nie wycofać się w ostatniej chwili?
- Potraktuj rozmowę jak termin nie do przesunięcia. Powiedz komuś bliskiemu, że to zrobisz – poczucie odpowiedzialności działa mobilizująco.
- Czy można negocjować inną formę wynagrodzenia niż pieniądze?
- Oczywiście! Premie, szkolenia, elastyczny czas pracy – to też elementy pakietu, które mają realną wartość.
- Jak często można prosić o podwyżkę?
- Najlepiej po większym sukcesie zawodowym lub raz w roku – wtedy to naturalny moment, by rozmawiać o rozwoju i wynagrodzeniu.
- Co zrobić po przyjęciu podwyżki?
- Podziękuj, przyjmij z klasą i dalej rób swoje. Twoja postawa po rozmowie też buduje Twoją markę w firmie.
- Czy można ćwiczyć pewność siebie przed lustrem?
- Jak najbardziej! To świetna metoda – pozwala zobaczyć, jak mówisz, jak się trzymasz, i złapać naturalny ton bez spięcia.











